poniedziałek, 23 lutego 2015

WĘDROWNIK PO FRANCARII: Chamonix - Le Brévent cz.2

Bonjour, 

Kontynuacja wycieczki sprzed tygodnia. Po obejściu dookoła i obfotografowaniu Lac du Brévent rozpocząłem ostatni etap podejścia na szczyt.






Na szczyt Le Brévent dociera kolejka linowa, dzięki czemu jest tam bar i uznałem, że małe jasne mi się należy!



Zbliżenie na "Wielkiego Brata", który obserwował mnie przez całą drogę.

Aha, wcześniej nie wierzyłem w duchy. Dopóki nie zobaczyłem Ducha Gór.

Chyba wyglądam na trochę zmarnowanego...

Zachmurzenie po drodze była zmienne, jak to w górach. Ale potem kompletnie się wypogodziło i miałem to rzadkie uczucie, kiedy nie mogę się nasycić jakimś widokiem - mógłbym tam siedzieć bez końca. Ale rozsądek podpowiadał, że prawie 5 godzin spędzone na wchodzeniu (wliczając w to odbicie w kierunku Lac du Brévent) oznacza ładnych kilka godzin w dół, a trzeba zdążyć przed zmrokiem. Zacząłem więc schodzenie, ale inną drogą.


 

A tu fragment mapy z widocznym szlakiem. Od Gîte d'etape w prawym dolnym rogu, przez Refuge de Ballachat (tu inaczej pisane), le Grand Balcon, Lac du Brévent i wreszcie le Brévent.

W drodze powrotnej też było co fotografować.



A tak na szczyt dostają się cieniasy :).

Nie wiem dlaczego, ale ten krajobraz skojarzył mi się z Thorgalem, o którym wspominałem TU.

Konkurs - znajdź paralotnirza.  W nagrodę komentarz z gratulacjami.


 Gdzieś tam w dole stoi mój samochód.

W kilka dni po tej wycieczce jadłem kolację z moim przyjacielem Christianem, o którym pisałem już TU i jego żoną Karine. Po kolacji Christian nalał mi kieliszek digestif - nalewki na bazie zioła, które rośnie u ponóży lodowców (oczywiście sam je zbierał). Niestety nie pamiętam nazwy tej rośliny. Ale choć nalewka była bardzo mocna, to zapach i smak ziela był niesamowicie intensywny. Natchniony tym wydarzeniem postanowiłem w ostatni mój weekend we Francarii znów przyjechać w Alpy i przespacerować się pod lodowcami. Niestety nie było mi to dane, ale o tym innym razem.

À bientôt!
W.

P.S.

Christian przeczytał mój wpis i pospieszył z pomocą: nalewka zrobiona była na bazie Génépi :). Przesłał mi też zdjęcie (podejrzewam, że ze swojego atlasu roślin):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz