poniedziałek, 12 stycznia 2015

WĘDROWNIK PO FRANCARII: SAINT-MAURICE

Bonjour,

Przyszedł wrzesień. Przeprowadziłem się z mieszkanka w Péron do pokoju w wiosce obok - Farges. Właścicielka bardzo miła i tak jak i właścicielka mieszkanka w Péron po angielsku ani w ząb - chcąc nie chcąc nadal trenowałem francuski...
Na ten weekend (6-7 września) czekałem długo. W słynnym Montreux miała się odbyć 80 rocznica Grand Prix. Nie jestem wielkim fanem motoryzacji, ale perspektywa zobaczenia bardzo starych aut mnie poruszyła. Ponieważ do przejechania miałem ponad 100 km, postanowiłem, że odwiedziny Montreux połączę ze zwiedzaniem nieodległego Saint-Maurice i że zostanę w Montreux na noc. Spakowałem plecak i ruszyłem w drogę...

Chciałem uniknąć korków w okolicach Montreux, wyruszyłem więc o świcie.
Wschód słońca w Farges.

St-Maurice. Ziemia kamienia.

Miasteczko otoczone jest górami. Słońce było już dosyć wysoko i świeciło mocno, jak widać, ale ulice jeszcze były w cieniu (godzina 10 rano).






Moim głównym celem w St-Maurice była Grotte aux Fées czyli Grota Wróżek. Jest to kilkusetmetrowy korytarz w wydrążony litej skale  przez wodę. Początkowo używany był przez pasterzy owiec jako schronienie  podczas nocy i złej pogody. Z początku dostępny był tylko mały fragment. W miarę upływu czasu korytarz był powiększany przez człowieka, dzięki czemu można dojść do końcowej komnaty w której czeka niespodzianka. W niektórych odnogach korytarza znajdują się instalacje wojskowe. St-Maurice już od czasów Rzymskich był ważnym punktem strategicznym - tędy prowadziła jedna z niewielu dróg południe-północ i kto kontrolował ten wąski przesmyk miedzy górami panował nad okolicą.

W środku czyste piękno.

Z Grotą Wróżek łączy się oczywiście mnóstwo legend. Jak się dobrze przyjrzeć to na poniższym zdjęciu dostrzec można postac kobiety.

Zgodnie z legendą jeżeli zanurzy się lewą dłoń w małym jeziorku, które tworzy się na wysokości brzucha kobiety, to spełni się pomyślane wtedy życzenie. Ale są dwa warunki - nie można zdradzać nikomu tego życzenia i po tym, jak już się ono spełni, należy wrócić do Groty i podziękować wróżkom.

Tu widać krokodyla zaklętego w skałę.

Cała masa przeróżnych formacji skalnych.

Wszędzie kapie i szumi woda. W miarę posuwania się wgłąb korytarza, szum staje się coraz głośniejszy. W trakcie burzy woda może wypełnić przejście...


I wreszcie jest! Na końcu korytarza znajduje się spora komnata z podziemnym jeziorkiem i bardzo głośnym i spektakularnym wodospadem. Muszę się przyznać, że najpierw mnie zatkało, a potem zachowałem się jak w tym dowcipie o ludziach różnych narodowości, którzy napotykają na piękny widok w górach ;) Potem przeszedłem się galerią wokół jeziorka. Dosyć niesamowite uczucie kiedy przechodziłem pod widocznym na zdjęciu daszkiem, na który lała się z impetem woda.





Po wyjściu z Groty miałem jeszcze trochę czasu przed otwarciem zamku, który znajduje się trochę niżej. Postanowiłem pójść na spacer. Poniżej zdjęcie którego właściwie nie powinienem wklejać. Byłem na siebie wściekły - wchodząc do góry zobaczyłem ten widok, z tym że słońce świeciło prostopadle i oświetlało widoczne liście, które miały niesamowity kolor i wydawały się prawie  przezroczyste. Ale jednocześnie słońce świeciło prosto w aparat. Pomyślałem, że pójdę trochę wyżej zobaczyć co tam jest ciekawego (nic nie było) i w drodze powrotnej cyknę moją fotkę. Niestety - te 20 - 30 minut wystarczyło, żeby słońce schowało się już za górę i przestało świecić przez liście... teraz wyglądają już trochę smętnie...

Ale za to w zamku niespodzianka - wystawa prac Grzegorza Rosińskego. Ponieważ byłem kiedyś miłośnikiem komiksów o Thorgalu bardzo się ucieszyłem. Okazało się, że Rosiński wyprowadził się z Belgii i mieszka teraz w Szwajcarii. Zarówno Francuzi jak i Szwajcarzy są ogromnymi fanami  komiksów (bande dessinée), uważają je za formę sztuki i obydwie nacje twierdzą, że to właśnie u nich ona się narodziła. No cóż, na pewno więc komiks powstał w naszej Francarii :).

Działko z czasów II Wojny Światowej.

Mistrz przy pracy. W jednej z pierwszych sal wyświetlany był film, na którym widać było jak powstaje portret Thorgala - okładka najnowszego odcinka. Pokazane było ile warstw farby składa się na taki obraz olejny i jak od szkicu dochodzi się do efektu końcowego. Natomiast po wejściu na piętro można obejrzeć oryginał tego obrazu. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.

 Na wystawie była cała masa rysunków Rosińskiego począwszy od bardzo wczesnego okresu jego twórczości.


Pamiętam tę książkę z dzieciństwa. Teraz dopiero się dowiedziałem kto ją ilustrował :)



I wspomniany wcześniej portret.

Ten rysunek mnie rozbroił kompletnie.


Na wyjściu oczywiście zakupiłem najnowszy odcinek Thorgala...po francusku oczywiście. Będzie się z czego uczyć ;)
Po obejrzeniu wystawy udałem się do Montreux. Za tydzień auta, samochody, automobile, wyścigówki, limuzyny i Jaguary.

À bientôt!,
W.

2 komentarze: